Włącz ciemny motyw, który jest przyjemnieszy dla oczu podczas nocy.

Włącz jasny motyw, który jest przyjemniejszy dla oczu podczas dnia.

Włącz ciemny motyw, który jest przyjemnieszy dla oczu podczas nocy.

Włącz jasny motyw, który jest przyjemniejszy dla oczu podczas dnia.

„Bysio i spadające gwiazdy” to czwarta z bajek z tej serii.

Bajka opisuje losy małej myszki imieniem Bysio. Jest on przedszkolakiem, żyjącym ze swoją rodzinką – Mamą Myszką, Tatą Myszą i młodszą siostrą Pysią – w małej norce w pobliżu ogromnego dębu. Tym razem Bysio będzie obserwował z Tatą noc spadających gwiazd. Ależ to będzie emocjonujący męski wypad. Jakich ciekawostek dowie się Bysio od Taty o kosmosie? Dowiecie się w trakcie czytania!

Bajka skierowana jest do mojego Taty, za wkład w mój rozwój. Gdyby nie Ty, nie udałoby mi się ukończyć studiów pedagogicznych i być tu i teraz, w tym miejscu mojego życia. Dziękuję!
Skierowana jest również do wszystkich Ojców z okazji Waszego święta. Pamiętajcie, że jesteście równie ważni w wychowaniu dziecka. Nigdy się nie zamartwiajcie tym, że poświęcacie zbyt mało czasu swoim pociechom. Po prostu korzystajcie z każdej chwili, w 110%. Bycie Tatą nie jest łatwe. Jesteście Superbohaterami.

Miłego czytania!

Był pierwszy dzień lata. Poranek wyglądał z pozoru zwyczajnie. Mama Mysz przygotowywała śniadanie, Tata Mysz szykował się do pracy, a Bysio bawił się z Pysią w kosmonautów.
– Łaaa… Leci na nas ogromny meteoryt! – krzyknął głośno Bysio i upuścił klocek na zbudowany statek kosmiczny. – Straty są ogromne!
– O nie… – odpowiedziała Pysia.
Tata Mysz zza drzwi obserwował bawiące się dzieci i uśmiechnął się. Wpadł na pewien pomysł. Postanowił, że opowie o nim Bysiowi przy śniadaniu.
Gdy Mama skończyła i wszyscy usiedli do stołu, Tata zaczął:
– Bysiu, usłyszałem od Pana Zająca, że dziś będzie noc spadających gwiazd. Może chciałbyś zrobić sobie ze mną męski wypad? – zapytał.
– Taaak! – krzyknął radośnie Bysio. Po chwili dodał – Ale jak to… Gwiazdy będą spadały? Gdzie?
Mama i Tata Mysz uśmiechnęli się szeroko. Bysio czekał zniecierpliwiony, a Pysia nie zwracając na resztę uwagi, zajadała się soczystymi malinami.

Tata odpowiedział:
– Widziałem, że bawisz się z Pysią w kosmonautów. Pomyślałem, że chciałbyś się trochę dowiedzieć o kosmosie.
– Tak, tak, tak. Ale co z tymi gwiazdami? – zapytał Bysio, który niecierpliwił się coraz bardziej.
– Już, już tłumaczę. Spadające gwiazdy to nic innego jak spadające meteoryty, które przedostały się do naszej atmosfery – odpowiedział Tata.
– A co to ta atmosfera? – spytał Bysio.
– Atmosfera to taka gazowa powłoka, która otacza całą naszą Ziemię, calutką. – po chwili dodał –  Jak skorupka chroniąca jajko.
– Chyba rozumiem… – określił się maluch.
– Wszystko o kosmosie opowiem Ci wieczorem. Muszę już lecieć do pracy. Kocham Was mocno – rzucił szybko Tata, ucałował każdego i wyszedł.

Och, jaki to był ciężki i długi dzień dla Bysia. Musiał czekać do samego wieczora żeby dowiedzieć się o tylu ciekawych sprawach.
Najpierw musiał iść do przedszkola, później z niego wrócić, zjeść obiad, a na koniec jeszcze czekać aż Tata wróci z pracy i zapadnie zmrok. Bysio bardzo się niecierpliwił.
Nadszedł długo wyczekiwany wieczór. Tata wrócił dość późno, cała rodzina czekała na niego z kolacją.
– Tata!!! – wykrzyczał donośnie Bysio. – Wreszcie jesteś. Myślałem, że już nigdy nie wrócisz.
– Przecież Ci obiecałem męski wypad. Nie mógłbym tego przegapić. – Tata puścił Bysiowi oczko i usiadł do stołu.

Na stole znajdowały się, jak zawsze, same pyszności – maliny, poziomki i jagody. Każdy z domowników opowiedział o swoim dniu. Mama Myszka opowiadała o przedpołudniu spędzonym z Pysią. O tym jak były na długim spacerze po lesie i w odwiedzinach u Babci. Bysio ciągle się niecierpliwił, więc nie był w stanie za dużo z siebie wykrzesać.
Gdy wszyscy skończyli jeść, Tata zabrał Bysia do garderoby, żeby spakować się na ich męski wypad. Do plecaka spakowali koc w kratę, dwie małe poduszki, spray przeciw komarom i kleszczom, bluzy z długim rękawem, dwie butelki wody i coś na przekąskę.
Wszyscy ruszyli w stronę drzwi. Tata Mysz i Bysio zaczęli zakładać buciki. Następnie Mama uściskała ich obu, a Pysia zaczęła pocierać swoje oczka.
– No, chłopaki, na Nas chyba pora. Pysia wygląda na zmęczoną. – powiedziała Mama i wzięła Pysię na rączki. Przesłała im buziaka i dodała – Miłej zabawy! Liczę, że jutro wszystko mi opowiecie.

Bysio uśmiechnął się i pomachał Mamie Myszce. Cieszył się, ponieważ nadszedł ten wyczekiwany moment. Chwila na którą czekał cały dzień. Jego wspólny wypad z Tatą. Męski wypad.
– Tato, a dokąd pójdziemy? – zapytał Bysio i złapał Tatę za rękę.
– Na łąkę. Tą na której zbieraliśmy kwiaty dla Mamy Myszki na Dzień Mamy. – odpowiedział Tata.
Maluch był podekscytowany jak nigdy wcześniej. Podobnie czuł się tylko w momencie, gdy Tata powiedział mu, że jest Supermyszą.
Bysio kontynuował:
– A co mi powiesz o kosmosie? Obiecałeś.
– Od czego by tu zacząć. – zamyślił się. – O atmosferze i spadających gwiazdach mówiłem już rano. Teraz może opowiem o tym jakie planety istnieją w naszym układzie słonecznym.
– O czym? – odpowiedział Bysio robiąc zdumioną miną.
– Układ słoneczny to wszystkie planety, które krążą wokół słońca w galaktyce Drogi Mlecznej. Słońce to centralna gwiazda układu. – kontynuował Tata Mysz. – To tak jak z kwiatkiem i pszczołami. Dookoła naszego kwiatka krąży osiem pszczółek.

– Czyli słońce to taki kwiatek, a planety to pszczoły – odpowiedział niepewnie Bysio.
– Otóż to mój mały. – Tata poklepał go po ramieniu.
Droga mijała im bardzo przyjemnie. Dochodzili już na łąkę. Rozłożyli szybko kocyk i usiedli na nim. Wzięli kilka łyków wody, a Tata kontynuował:
– Wokół naszego kwiatka, słońca, krąży aż osiem pszczółek. Ziemia jest jedną z planet-pszczółek, ale mamy ich jeszcze siedem.
Bysio zrobił ogromne oczy.
– Jak to siedem? Gdzie one są, przecież ich nie widać? – zapytał niedowierzającym tonem maluch.
– W naszym układzie jest osiem planet. Najpierw jest najmniejszy Merkury. On jest najbliżej słońca. Dalej znajduje się Wenus, a trzeci jesteśmy my. Nasza piękna Ziemia. Czwartą planetą jest Mars, piątą Jowisz, szóstą Saturn, siódmą Uran i ostatnią ósmą, najodleglejszą – Neptun. – dokończył Tata.

– Wow. Tato, nie wiedziałem, że istnieje tak dużo planet jak nasza. – Bysio był niesamowicie zafascynowany. Chciał słyszeć jeszcze więcej!
– Owszem, mamy ich całą gromadkę, ale każda z nich jest zupełnie inna. Na Wenus jest bardzo gorąco, a Uran to lodowa planeta. Na Neptunie są duże huragany, a Saturn ma wirujący okrąg złożony z kamieni. Każda z planet jest różnorodna.
Maluch nie mógł pojąć jak to wszystko jest możliwe. Wszystkie te planety, słońce i huragany.
Tata Mysz zaproponował, aby rozłożyli poduszki i położyli się oglądać gwiazdy. W końcu po to tu przybyli.
Bysio od razu się zgodził i pierwszy wyciągnął swoją poduszkę, kładąc się na niej niemal jednocześnie.
– Czasami z Ziemi widać również komety. To małe ciała niebieskie za którymi ciągnie gazowa otoczka, taki piękny warkocz – dodał Tata. – Przelatują czasem niedaleko nas.
Mała Myszka to już wiedziała. Bysio dowiedział się o kometach od Pani Cysi jakiś czas temu.
Leżąc tak i rozmyślając Bysio obserwował niebo. Aż tu nagle… Na niebie pojawiła się jasna kreseczka, szybko pędząca w dół i równie szybko znikająca. To chyba spadająca gwiazda.

– Tato, Tato! Spadająca gwiazda, widziałem! – krzyknął.
– O masz, musiałem przegapić. Kładę się już do Ciebie i zaczynam bacznie obserwować. – odpowiedział Tata.
Leżeli tak długo, prawie dwie godziny. Widzieli wtedy całe mnóstwo spadających gwiazd, które rozświetlały im niebo. Rozmawiali wtedy o marzeniach, ponieważ Tata Bysia mówił mu wcześniej, że spadające gwiazdy spełniają życzenia.
Byli pochłonięci rozmową niemal cały czas, ale Bysio po pewnym czasie zaczął ziewać. Oznaczało to czas powrotu.
– No, już mój mały, wracamy do domku. Zrobiło się późno, powinniśmy się położyć spać. – powiedział Tata Mysz.
Maluch przytaknął Tacie i zaczął chować swoją poduszeczkę. Wyjął jeszcze swą bluzę, zaczynało mu robić się chłodno.
– Tato, pomożesz mi? – spytał.
– Jasne, daj rączki. – odpowiedział Tata i pomógł Bysiowi założyć bluzę.
Większą część drogi Tata musiał nieść Bysia na rękach, maluch opadł całkowicie z sił po takim ogromie wydarzeń. Na koniec, zanim zamknął oczka zdążył tylko dodać:
– Kocham Cię, Tato. To był najlepszy męski wypad na świecie.
Tata Mysz wzruszył się. Cieszył się, że udało mu się spełnić oczekiwania swojego synka. Wiedział, że nie zawsze miał czas na spędzenie tylu godzin z Bysiem sam na sam. A widząc szczęście jakim promieniował Bysio – z tego cieszył się najbardziej.
Zaniósł go do domu, położył w łóżeczku i szepnął:
– Dobranoc mój kochany. Śpij dobrze.

A na koniec…

Dziękuję wszystkim i każdemu z osobna za przeczytanie bajki mojego autorstwa. Chciałabym poznać Wasze odczucia po przeczytaniu “Bysio i spadające”. Jakie emocje towarzyszyły w trakcie czytania? Jak zareagowały Wasze dzieci, jeśli później im ją przeczytaliście?

W serii Bysio znajdziecie także:
1. „Bysio Super Mysz”
2. „Bysio poznaje pory roku”
3. „Prezent na Dzień Mamy”

Szczerze zachęcam Was do dyskusji i dzielenia się swoimi opiniami w komentarzach poniżej, a także do udostępniania postu.
#wykapananiania

Udostępnij!

Zamknij